Klaudia
DZIEŃ 1
Lądujemy na lotnisku w Bergamo i kierujemy się do wypożyczalni samochodu. Zarezerwowaliśmy auto od godziny 17:00, jesteśmy o 16:00 - pracownik mówi, że możemy wziąć auto już teraz tylko wtedy, jeśli wykupimy dodatkowe ubezpieczenie, kosztujące drugie tyle, ile wynajem auta! Nie zgadzamy się, a pracownik namawia - jak to my nie potrafimy prowadzić na ich drogach, że to nie niemiecka autostrada i na pewno później i tak będziemy musieli ponieść koszty uszkodzenia auta. Dał sobie spokój gdy zaczęliśmy czytać warunki podstawowego ubezpieczenia, które większość tych szkód również pokrywa. Jednak dało się wziąć auto od razu ;)
Po wszystkim możemy śmiało powiedzieć: może i nie niemiecka autostrada, ale aż tak źle nie było. Owszem, Włosi nie dbają o odległości na drogach, a na ciasnych uliczkach czasem mija się ścianę o milimetry, jednak dobry kierowca + trochę więcej ostrożności wystarczą. Dodatkowo budżetowe auta z wypożyczalni są już nieźle porysowane - nikt nie zwróci uwagi na odpryśnięty lakier od kamyczka.
Tuż przy lotnisku jest bardzo dobrze rozwinięta sieć autobusowa, a bilety można kupić w biletomatach na przystankach. Auta z kolei zaparkowane są na podwyższonej rampie, gdzie można obserwować lądowanie samolotów na tle gór :)
Z powodu różnych komplikacji wylądowaliśmy w hostelu na wzgórzu w Margeglio, co okazało się całkiem dobrą miejscówką: darmowe parkingi, przyuliczne tarasy z widokiem na góry i jezioro, piękne widoki przy wjeździe/zjeździe do Bellagio. Z drugiej strony to miejsce jest typową noclegownią - stare, zimne pokoje, nikt nie mówi po angielsku, żadnej restauracji (wiosną nawet ta hostelowa nieczynna), jeden komunistyczny sklepik w okolicy.
Santuario Madonna del Ghisallo - kapliczka, darmowy parking, taras z widokiem na góry o zachodzie słońca
Parco Bellavista - darmowy parking, taras widokowy z parkiem - widok na jezioro i góry.
W centrum Bellagio niewiele jest darmowych parkingów, a przy głównej promenadzie i porcie ciężko trafić nawet płatne, wolne miejsce. Koszt: 2Euro za pełną godzinę.
Prom z Bellagio obsługuje firma Navigazione Laghi. Bilet do Lenno w tą i z powrotem: 9.20 Euro, bilety sprzedawane są w kasach przy brzegu.
11 Euro ogrody + 11 Euro willa w środku - skorzystaliśmy tylko z ogrodów, a i tak łącznie zajęło nam 3 godziny tutaj, z obiadem. Port w Lenno jest przepiękny, a droga do willi to przyjemny spacer. Nie ma sensu wybierać dłuższej ścieżki przez las - ścieżka jest zaniedbana, typowo górska, brak widoków. Warto pochodzić po samym Lenno - starówka jest niewielka, ale kościółek w centrum robi wrażenie. Niestety wzdłuż deptaku, w kierunku willi, wszyscy rozstawiają swoje sklepowe stragany tak, że cieżko przejść, już nie mówiąc o estetyce.
Varenna jest bardzo oblegana turystycznie, jednak nie bez powodu - już z daleka widać wysunięty w jezioro skalisty cypel z kolorowymi budynkami. W miasteczku jest niewiele darmowych miejsc parkingowych, dlatego najwygodniej skorzystać z wielopoziomowego parkingu przy głównej ulicy, tuż na wjeździe od strony Lecco (2 Euro/pełna godzina, płatne przy odjeździe).
Zatrzymaliśmy się też w Fiumelatte - wiosce tuż obok Varenny, gdzie Mapy Google wskazują atrakcję w postaci kaskadowej rzeki pomiędzy budynkami, i wodospad tuż nad młynem. Weszliśmy na górę (w stronę źródła), jednak nie znaleźliśmy ani kropli wody- wszystko tu jest już zawalone i zarośnięte. Mimo wszystko widok z górnych partii wioski jest klimatyczny - typowo włoskie, tarasowe domki, a za każdym zakrętem nowa uliczka do odkrycia.
Po drodze do Esino Lario, naszego kolejnego miejsca noclegowego, znajduje się szczyt Monte San Defendente, z widokiem na wszystkie odnóża jeziora Como. Początek trasy znaduje się bezpośrednio przy drodze, jednak łatwo go przeoczyć bez ustawionej nawigacji, a na poboczu znajduje się jedynie niewielka, piaskowa zatoczka. Trasa nie jest trudna - pół godziny wspinaczki, jednak dość stromej. Niestety dwukrotnie mgła popsuła nam widoczność.
Wodospad i jego okolice to atrakcja regionu - można spacerować zarówno przy rzece i podziwiać spadającą wodę, albo wspinać się na kolejne poziomy wodospadu. Parking przy samym szlaku to koszt 1Euro/godz, wejście pod wodospad - 3 Euro. W kwietniu, w pochmurny dzień, nikt nie pobierał opłat, a darmowe parkingi dookoła były puste (było ich jednak niewiele, wiec zapewne latem ciężko dostępne).
Corenno Plinio to według mnie najpiękniejsze włoskie miasteczko regionu. Całe w kamieniu, wielopoziomowe, z ukrytymi zatoczkami, starymi murami obronnymi, wieżyczkami. W samym centrum, przy kościele, można za darmo zaparkować.
Punkt widokowy przy kapliczce na jezioro i góry, teren objęty ochroną przyrody, rezerwat wodny. 15-minutowy, łatwy spacer z darmowego parkingu, który znajduje się na wzgórzu, nad wioską Dascio. Miejscowość znajduje się w takim położeniu, że nie trafilibyśmy do niej bez nawigacji. Myślę, że nie jest to popularne turystyczne miejsce, gdyż znajduje się nieco na uboczu standardowej trasy, a mieszkańcy dziwnie na nas patrzyli.
Bardzo turystyczne i drogie miasteczko. Najmniej włoskie, trochę jak kurort nad morzem. Dużo terenów spacerowych również poza starym miastem, zadbane deptaki i plaże. Największą atrakcją jest oczywiście świetnie zachowany zamek-twierdza Rocca Scagliera na półwyspie wgłąb jeziora.
Za starym miastem podziwiać można również pozostałości po rzymskiej willi położonej na wzgórzu, z piętrowymi ogrodami i widokiem na jezioro. Wstęp na wykopaliska: 8 Euro/ osoba. Aby na spokojnie obejść wszystko potrzeba około 1.5 godz. Spacer spod zamku do wejścia to tylko 15 minut, jednak chodzenia po terenie wykopalisk jest sporo, dlatego oferowane są tu podwózki busem.
Widokowy spacer przez las i zboczem z widokiem na góry, jednak dla samej kaplicy nie warto - nie wygląda tak majestatycznie jak na ujęciach z drona. Wspinaczka po asfalcie i schodach wzdłuż drogi krzyżowej na pewno jest wyjątkowa, ale nie jest przyjemna -oczywiście można podjechać specjalnie kursującym autobusem, jednak wtedy nie zostaje już chyba zbyt wiele uroku tego miejsca...
Malcesine przyciąga ze względu na kolejny zamek-twierdzę, z jednej strony osłonięty górami, z drugiej wtapiający się w jezioro. Miasteczko można podziwiać z wielu punktów widokowych, w tym z łatwodostępnego autem wzgórza z figurą Madonny.
Zdecydowanie numer 1 dla miłośników gór - miasteczko położone jest dosłownie u stóp kamiennych ścian. Piękne widoki nawet z budżetowych hoteli poza centrum, świetna baza wypadowa do wielu okolocznych atrakcji. Jedno z tych miejsc, do których chce się wrócić.
Parking darmowy. Start w Torbole, w Busatte Adventure Park (ok.5 km w jedną stronę, 2 h). Wędrówkę trzeba rozpocząć w samym centrum Torbole, na placu przed portem z łódkami, gdzie znajdziecie odpowiednie drogowskazy kierujące do parku (1.5 km, 20 min, stromo w górę przez gaje oliwne. można tez autem podejchać).
Szlak w Tempesta kończy się dosłownie przed przystankiem, na którym zatrzymują się autobusy jadące do Torbole. Można też wracać trasą tą samą pieszo (wówczas powrót schodami do góry cały czas).
Wodospady między skałami w niewielkiej jaskini i piętrowy ogród z szumiącą dookoła wodą. Wstęp: 3 Euro/osoba. Parking darmowy, tuż przy wejściu, lub kilkaset metrów dalej. Przyjemne miejsce, chociaż ze względu na małą powierzchnię i wielu turystów (już w kwietniu!) niewiele idzie zobaczyć w samych jaskiniach. Mimo to ogród botaniczny i widok z tarasów jest warty tego krótkiego spaceru.
Canale Di Tenno to wioseczka zachowana w stylu średniowiecznym, z widokiem na góry. Początkowo wydaje się być typowo turystycznym skansenem, po czym orientujesz się, że nie - mieszkają tu miejscowi, jednak musieli podporządkować wystrój zewnętrzny domostw i podwórek pod klimat okolicy. Parking darmowy na dole, przed schodami do wioski, lub przy drodze po wjechaniu na wzgórze. Z obu stron jest ciekawie, warto obejść dookoła.
Z Canale Di Tenno widać jezioro Tenno, można tu przejść turystyczną trasą, niespełna 5 kilometrów. Łatwo też podejchać tu autem - duży parking tuż przy zejściu nad jezioro, płatny 2 Euro/godz. Jezioro obeszliśmy dookoła, co było dobrym pomysłem, gdyż najładniejsze widoki to te właśnie po drugiej stronie.
Wstęp na zamek - 3.50 Euro. Samo podejście na wzgórze przez ogrody zamkowe i plac wypoczynkowy z widokiem na miasto: za darmo. Parking przy centrum miasta: za darmo.
Uliczki kamiennego miasta naturalnie kierują się w stronę zamku - im wyżej, tym bardziej zachwycające widoki. Jeśli brakuje czasu lub sił na dalszą wspinaczkę, można odpuścić wejście na sam zamek i nacieszyć się widokiem już stąd. Na zamek jednak muszą wejść ci, którzy chcą poczuć klimat starych murów i mieć widok 360 z baszty.
Portowe miasteczko z długą linią brzegową jeziora. Piętrowa zabudowa, rzeka przepływająca przez miasto i wpływająca do jeziora, szerokie plaże, zadbane uliczki. Na pewno warte zobaczenia przejazdem.
Bilet autobusowy z lotniska do centrum Bergamo: 2.40 Euro.
Wejścia na wzgórze i mury: z każdej strony miasta. Zabytkowe miasto zachwyca, i nie sposób pokazać tego na zdjęciach. Widok z murów wart jest nawet jednodniowego wypadu do Bergamo, szczególnie przy tak blisko położonym lotnisku.
KOSZTY (Kwiecień 2022)
noclegi (9 nocy, 3 osoby) | 621 Euro |
wynajem auta (8 dni) | 345 Euro |
paliwo (ok. 1000 km) | 83 Euro |
wejściówki, bilety | 35 Euro/ osoba |
pizza (30 cm) | 7-9 Euro |
kawa + tiramisu | 3 Euro + 6 Euro |
Przygotowanie się do wycieczki często zajmuje mi wiele godzin, a nawet dni ciężkich poszukiwań w internecie. Owocuje to tym, że nie muszę go tracić na miejscu i mogę dłużej cieszyć się urlopem bez zbędnych frustracji związanych z szukaniem wartościowych miejsc, próbą dojścia na najciekawszy szlak, lub znalezieniem najlepszej opcji parkingu. Zawsze doceniam miejsca w których informacje przekazane są rzetelnie, bez kolorowania faktów i płatnych promocji niejednokrotnie wprowadzając czytelnika w błąd i medialną iluzje. Jeżeli informacje, które tu znalazłeś(aś) okazały się dla Ciebie pomocne, zaoszczędziły Ci czas i doceniasz mój trud to zostaw pozytywny komentarz ;) Możesz także postawić mi kawę, co pomoże w utrzymaniu i prowadzeniu tego bloga :)
Dzięki! Do zobaczenia gdzieś w świecie!
Rocznik '91. Nie oglądam telewizji, nie czytam brukowców, jedyne gry to planszówki z przyjaciółmi :). Z niecierpliwością czekam na swoje nieliczne urlopy w roku, odkładam każdy dodatkowy grosz, wertuję kalendarz w poszukiwaniu "długiego weekendu". Podróże - te drobne do sąsiedniego miasta czy te kilkaset kilometrów dalej - dodają mi mnóstwo energii na kilka następnych miesięcy codzienności. A dopiero się rozkręcam! :)